Kraków Valley

W ramach prezentacji pól golfowych uczestniczącycych w konkursie na najbardziej przyjazne pole golfowe omawiamy pierwsze 18-dołkowe pole golfowe wybudowane na południu Polski. Wśród podkrakowskich dolinek wapiennych, w otulinie parków jurajskich nieopodal Paczółtowic roztacza się Kraków Valley Golf & Country Club.

 Na obszarze 160 ha rozciąga się prawdziwie mistrzowskie pole Par 72. Całkowita długość dołków z białych markerów wynosi 6518 m. Projektantem był Amerykanin Ronald Fream. Pole jest bardzo dużym wyzwaniem dla każdego gracza, Charakteryzuje się szerokimi sfałdowanymi fairwayami, dużą ilością ogromnych bunkrów otaczających greeny i wysokimi, gęstymi roughami. Obiekt w Paczółtowicach pretenduje do czołówki pól golfowych w Europie Środkowo-Wschodniej i z pewnością należy do najlepszych w Polsce. Opłaty członkowskie są niestety dostosowane do standardu, czyli dość wysokie. Umiarkowane, w porównaniu do innych klubów, są za to greenfee dzienne dla gości. W skład kompleksu wchodzi Hotel Villa Pacoldi słynący z ciekawych i ekskluzywnych wydarzeń kulinarno-towarzyskich.

Wizytę na polu relacjonuje Jarosław Dobrzyński (HCP 18,3):

 "U progu lata, wracając z wyprawy na jedno z najpiękniejszych w Europie pól golfowych w Tale na Słowacji, postanowiłem zahaczyć o podkrakowskie Paczółtowice. Pole to leży niedaleko od Krakowa, ale dojechać tam jest dość trudno. Słabo oznakowana droga, prowadząca przez maleńkie podgórskie wioseczki, jest sama w sobie osobliwą atrakcją. Gdyby jeszcze poprawić nawierzchnię… W końcu jednak udało mi się dojechać – zwyciężył „głód golfa".

 Podkrakowskie pole może się podobać. Na początek uwagę przykuwają rozległe pofałdowane tereny, a na horyzoncie majaczą piękne polskie góry. Nad rozległą równiną można dostrzec polujące myszołowy. Obok budynku klubowego umieszczono obszerny driving range i miejsca do ćwiczenia puttów i chipów. To naprawdę imponujące widoki dla przybysza, który trafia tu pierwszy raz. Obsługa w recepcji średnio miła, ale kompetentna. Opłata za grę niestety porównywalna z innymi polskimi klubami.

  Samo pole jest O.K. Ma kilka bardzo wymagających dołków, które przypominają, że jesteśmy w pobliżu gór. Fairwaye są dość szerokie, ale grę utrudniają duże bunkry. Na pociechę dodam, że piasek w bunkrach jest najwyższej jakości i po wielu treningach w binowskim żwirze łatwo wybijałem piłkę z takiej pułapki. Podobały mi się również precyzyjne oznaczenia na słupkach dystansowych: trzy paski = 200 metrów, dwa = 150 m i jeden pasek = 100 metrów do środka greenu. Trochę inaczej oznaczone sa znaczniki na tee. Gracze maja do wyboru : białe, żółte, czerwone i niebieskie. Gra z żółtych nie jest wcale taka prosta, jak to mogłoby się wydawać. Graczom mającym handicapy w okolicy 20 radziłbym grę z czerwonych tee. Żółte oznaczone są objaśnieniem „challenge” i rzeczywiście można się nieźle sprawdzić… Dużą radość daje gra na greenach. To nie są, co prawda, „szklane lotniska" jak w Tale, ale można sobie nieźle poputtować.

 Największa zmora tego pola to rough. Dla zawodników grających „w poprzek", a do takich się zaliczam, to piekielna sprawa. Trzeba mieć worek piłek i radarowy wykrywacz, bo w gęstej trawie sięgającej wyżej kolan nie sposób niczego znaleźć, nie mówiąc o piłeczce golfowej.

 To podkrakowskie pole uznałem za dość wymagające. O wyniku, jaki osiągnąłem wolę nie wspominać. Przyjmijmy, że zapłaciłem frycowe. Do Paczółtowic już raczej nie pojadę. Raz, że daleko, dwa, że nie najtaniej i trzy, co najważniejsze, że nie wyczuwa się tam troski o gościa. Szkoda, bo w myśl prawideł marketingowych niezadowolony klient opowie o tym dziesięciu kolegom, zadowolony tylko trzem, ale za to w superlatywach. Może warto o tym pamiętać, bo konkurencja nie śpi…". 

Od strony redakcji chcielibyśmy dodać kilka szczegółów:
W naszej ocenie przyjemność gry na polu w Paczółtowicach zależy od wyboru odpowiednich startów. Pole z żółtych markerów (długość pola 6244 m) jest zbyt trudne dla średniego gracza klubowego. Potwierdza to zacytowana powyżej opinia J.Dobrzyńskiego. Osobiście (mam HCP 17,4) grałem na polu z markerów niebieskich (długość pola 5768 m). Rundę rozpocząłem we flighcie z dwoma kolegami z Krakowa, którzy grali na moim poziomie, ale ambicja, bądź miejscowa moda podyktowała im konieczność gry z żółtych markerów. O ich wynikach nie wspomnę, ale wierzcie, że nie były to wyczyny na miarę Tigera. Ja skończyłem pierwszą swoją rundę w Kraków Valey z wynikiem 92 i 36 punktów stb. Radość, jaką miałem z tego wyniku pamiętam do dziś. Rozumiem, że gra na dłuższych dołkach ma swoje uzasadnienie, pewnie też turnieje w Krakowie są rozgrywane z żółtych tee-sów. Na rundę rekreacyjną, bądź treningową wybierzcie jednak łatwiejsze starty, radość z gry będzie niepomiernie większa.

Jerzy Dutczak

Miniatura zdjęcia zaczerpnięta ze strony internetowej klubu.
Zdjęcia poniżej z archiwum redakcji.


10 dołek – charakterystyczne dla projektanta Ronalda Freema wykorzystanie naturalnego wąwozu dzielącego fairway


13 green – zdjęcie wizytówka Kraków Valley


18 dołek widziany z siedemnastego fairwayu


widok na pole z 17 greenu


Mikołaj Grabowski puttuje na 18 greenie


Villa Pacoldi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *