Jeszcze o sędziach

Temat o roli sędziego w golfie kontynuuje Filip Ruszczyński z Niemiec. W tekście poniżej odpowiada na polemikę Jerzego Czaplejewicza. Swoje "trzy grosze" dokłada też Andrzej Machulski z Bydgoszczy.

"Szanowny Panie,
 dziękuję za szybką reakcją i trafne refleksje. Zgadzam się z Panem, że użycie sformułowania „służebna rola” jest niewłaściwym i nieszczęśliwym – 30 lat poza Polską niech mi będzie usprawiedliwieniem. PARTNERSTWO – znakomicie pasuje do tego o czym marzę, o co walczę i co propaguję. W sumie zgadzamy się co do roli sędziego i organizatorów – Pan dodał bardzo istotny aspekt, który ja z uwagi na obawę, że apel byłby zbyt długi, pominąłem. 

SĘDZIA MUSI MIEĆ POSZANOWANIE I RESPEKT ZAWODNIKÓW!

 Na ten respekt musi sobie zasłużyć swoją wiedzą i jak Pan słusznie pisze pełnym taktu i kultury zachowaniem. Istotnym faktem jest to, że „brać golfowa” musi patrzeć innymi oczyma na sędziego. To przecież "szaleniec" – społecznik, poświęcający swój wolny czas na wykonywanie bardzo niewdzięcznej roli, za której to wypełnianie zbiera przeważnie tylko utyskiwanie a bardzo rzadko wdzięczność. Proszę nie przywiązywać zbyt dużej wagi do porównania działania z „czyhaniem za krzakiem” – to tylko synonim tego „policyjnego stylu” i „wody sodowej spowodowanej władzą” – co  i Pan zauważył .

 Moim zdaniem przełomowym momentem dla partnerskiego wspołdziałania na linii sędzia – zawodnik w Niemczech była dyrektywa wydana sędziom, aby swoje zadanie w pierwszym rzędzie rozumieli jako obserwowanie, przewidywanie i zapobieganie możliwemu łamaniu reguł, a nie odczekiwanie na ten fakt, aby móc z mocy urzędu zawodnika ukarać. 

TO JEST PARTNERSTWO – TO JEST SPORTOWY DUCH!!

 Potwierdzeniem tego „innego ducha i wiatru” jest nowe wydanie „Decisions on the rules of golf” 2006-2007, które nie zawierają jakże „policyjnego” sformułowania wszechobecnego w wydaniu 2004-2005, że „w przypadkach wątpliwych należy rozstrzygać na niekorzyść zawodnika”. 
W moich rozważaniach nie ma przypadków, gdzie następuje świadome łamanie reguł –zwanego po polsku OSZUSTWEM!!!
Ten kto świadomie łamie przepisy, aby osiagnać z tego powodu korzyść nie jest golfista w moim rozumieniu i na takiego „typka” będę nasyłał wszystkich golfowych policjantow tego świata ze mną na czele. Tu nie ma pardonu, przyjaźni, pomocy – takich osobników trzeba wyłapać, ukarać, napiętnować a jeśli trzeba to nawet wykluczyć ze społeczności golfistow.
Jeszcze raz bardzo Panu dziekuję – Pan i inni koledzy, którzy temat podjęli – uszcześliwiliście mnie i potwierdziliście, że opłaca się być społecznym sedzią. Wymiana zdan i poglądów pozwoli także nam się dalej rozwijać, by lepiej służyc naszemu ulubionemu sportowi."

A oto tekst Andrzeja Machulskiego – "Polskie Strony o Golfie".

 Koledzy golfiści Pana Filipa odbierają rolę sędziego golfowego na turniejach jako policjanta. Trzeba się zastanowić – kto boi się policjanta ? Przecież nie zwykły człowiek. Policjanta boją się ludzie mający coś na sumieniu. Analogicznie boją się sędziego gracze nie znający przepisów albo starający się ukryć swoje mniejsze lub większe oszustwa. Tak naprawdę golfista przekonany do własnej wiedzy na temat przepisów oraz grający zgodnie z etykietą i regułami powinien traktować sędziego jak świeże powietrze na polu golfowym. Wszak każdy grający w golfa jest sędzią dla samego siebie, także dla własnego sumienia .

 Według Pana Filipa sędzia ma "ostrzegać i zapobiegać sytuacjom grożącym złamaniem przepisów i w konsekwencji karą". Nie za bardzo to rozumiem. Czy to znaczy, że ma "ostrzegać" mówiąc informując nas co nam grozi w danej sytuacji nie wiedząc czy wiemy to naprawdę ? Powiedzmy że flaga leży w miejscu takim że przy putt’owaniu moglibyśmy w nią uderzyć ale … doskonale o tym wiemy. Czy "ostrzeżenie" stojącego obok sędziego nie jest w tym przypadku niestosowne ? Co znaczy "zapobieganie". Może : "uderz trochę w prawo bo z lewej strony jest woda i trudno będzie stwierdzić czy piłka rzeczywiście tam wpadła" ? Ciekawy jestem jak Pan Filip rozumie to przytoczone zdanie.

 Kierownictwo turniejów jest powołane do sprawnego i bezproblemowego przeprowadzenia turnieju od strony organizacyjnej oraz dbania o to, aby wszyscy golfiści biorący udział w turnieju byli traktowani równo w sportowej rywalizacji. Czy skrupulatna kontrola kart po zakończeniu turnieju jest "niechlubnym działaniem" – jak napisał Pan Filip? Nie mogę zrozumieć dlaczego ktoś kto podchodzi na tyle lekceważąco do wypełniania karty wyników, że wypełnia ją błędnie, nie podpisuje lub wręcz gubi miałby być traktowany na równi z innymi golfistami wypełniającymi prawidłowo ten kawałek papieru. Taki stosunek otwiera wręcz furtkę dla powszechnego traktowania tego ważnego aspektu turnieju jako mało znaczącego dodatku do gry. Czy właściwe wypełnienie karty wymaga aż takiej inteligencji, że komitet turniejowy powinien odstępować od kary za błędy ?

 Szczerze mówiąc nie rozumiem przesłania Pana Filipa w jego liście otwartym. Apel go sędziów, aby byli uległymi (służebna rola) kumplami wszystkich golfistów i do organizatorów, aby przymykali oko na pewne nieprawidłowości jest według mnie niezbyt trafiony.

 Przepisy gry w golfa zredagowano w osiemnastym wieku. Przez cały czas aż do dziś nie zawarto w nich kary za nieprzestrzeganie etykiety. Odpowiedzmy sobie na pytanie: dlaczego konieczne okazało się wprowadzenie tych sankcji? Etykieta to szeroko pojęta uczciwość oraz dobre wychowanie wraz z szacunkiem dla innych grających. To także odnosi się do szanowania roli sędziego w turniejach i właściwego wypełniania zaleceń komisji turniejowej. Konieczność wprowadzenia kar za nie przestrzeganie etykiety w przepisach golfowych uważam za największą porażkę golfa we współczesnym świecie. Przykre, że w formie pisemnej wprowadzono kary w dziedzinie, która zawsze dla golfisty była bezdyskusyjnym kanonem postępowania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *