British Open dla Harringtona

Niewiarygodne emocje towarzyszyły wyłonieniu zwycięzcy w "The Open" – mistrzostwach Wielkiej Brytanii w golfie. Ostatecznie po siedmioletniej przerwie legendarny "Claret Jug" zdobył Europejczyk. Po dogrywce Irlandczyk Pedraig Harrington pokonał Hiszpana Sergio Garcię.

 Cudowne dziecko hiszpańskiego golfa Sergio Garcia przed finałowym 18 dołkiem mógł czuć się już zwycięzcą. Rozgrywający w niedzielę genialną rundę Pedraig Harrington, który grał przed nim, zaliczył na osiemnastce dwie wody i skończył ten dołek "double bogey". wcześniej, przed wejściem na osiemnaste tee to Irlandczyk miał jedno uderzenie przewagi. Jego drive uderzył jednak w mostek nad rzeczką dzielącą fairway. Przez chwilę piłka toczyła się po moście i wydawało się, że szczęśliwie przejdzie na drugą stronę. Niestety ku rozpaczy Pedraiga i 20 tysięcy kibicujących mu obywateli Wielkiego Królestwa ostatecznie wpadła do wody. Harrington dropował piłkę, do greenu miał jeszcze około 230 metrów i jeszcze jedną rzeczkę. Piłka uderzona za krótko wpadła do wody przed greenem. Ze spuszczoną głową i rozbieganymi oczami Irlandczyk szedł przez fairway w kierunku greenu. Dwa hazardy na finałowym dołku, rozpacz i niewiara. Po ostatecznym zwycięstwie powiedział, że gdyby dziś przegrał ten turniej rzuciłby golfa. Po drugim dropie Pedraig zachipował pod flagę i trafił puta na "doubla bogeya".

 Gdy Harrington oddawał kartę wyników w namiocie sędziowskim na osiemnaste tee wkroczył Sergio Garcia. Hiszpan wielokrotnie był o krok od zwycięstwa w turnieju wielkiego szlema. Jak dotąd nie wygrał nigdy. Jego brak odporności psychicznej sprawił, że Sergio uważany jest za najlepszego golfistę, który nigdy nie zdobył tytułu wielkoszlemowego. Ustawiając piłeczkę na osiemnastym tee Sergio z pewnoscią myślał, że dziś przełamie tę niemoc. Osiemnastka w Carnoustie jest piekielnie trudna. Par 4 mierzący 499 yardów ma wąski fairway przecięty w trzech miejscach rzeczką zwaną "Bary Burn". Po prawej stronie dołka jest "Out of Bounds". Sergio w ciągu trzech poprzednich dni turnieju miał na tym dołku trzy razy par. Do zwycięstwa potrzebna była tylko powtórka tego wyniku. Garcia nie chciał ryzykować i otworzył dołek ironem. Piłka wylądowała na fairwayu. Do dołka było jeszcze około 220 metrów, do szczęścia potrzebne było zagranie na środek grenu. Zadanie dość trudne dla amatora, ale dla zawodowca powinna to być pestka. Sergio robił to setki razy. Tym razem jednak ręka mu drgnęła, piłeczka uderzona za krótko i lekko w prawo wpadła do bunkra. Dobre uderzenie z piasku pozostawiło jeszcze około trzymetrowego puta do dołka. Sergio stanął przed największą szansą swego życia ten putt był wart milion euro (taka jest różnica między wygraną za pierwsze i drugie miejsce w British Open). Dobrze uderzona piłka zmierzała do dołka, tuż przed celem zakręciła w lewo, zawadziła o dołek i wypadła na zewnątrz (w gwarze golfistów nazywa się "lip out" czyli zachaczenie o "usta dołka"). "Bogey" Sergio Garcii sprawił, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

 Według regulaminu dogrywka była rozgrywana na 1, 16, 17, 18 dołku. Na jedynce (par 4 – 406 yardów) obaj golfiści zagrali dobry drive. Harrington zagrał aproacha dwa metry od flagi. Garcia znów znalazł się w bunkrze, piłka wbiła się w piasek wprost pod wysoką scianą. Sergio robił co mógł, ale po jego uderzeniu z piasku piłeczka stanęła około 5 metrów od dołka. Putt był na tyle trudny, że Hiszpan chybił. Zakończył  ten dołek bogeyem. Harrington miał do trafienia dwumetrowego putta i z zimną krwią to uczynił, zdobył berdie. Irlandczyk po pierwszym dołku dogrywki cieszył się dwupunktowym prowadzeniem. Dwa następne dołki "play off" obaj rywale zakończyli na par. Po raz drugi obaj stanęli na osiemnastym tee. Tym razem Harrington miał dwa uderzenia przewagi. Pedraig rozpoczął ostrożnie ironem. Jego piłka spadła na fairway. Sergio wyciągnął drivera, nie miał już nic do stracenia. Piękny strzał wyladował na środku pola gry. Harrington, ku zaskoczeniu wszystkich widzów zagrał "lay upa" przed ostatnią wodę. Teraz przyszła kolej na młodego hiszpańskiego byka (jego symbol figuruje na wszystkich piłeczkach Hiszpana). Rewelacyjny strzał wylądował pięć metrów od dołka. Grający po nim Irlandczyk po niezbyt udanym aproachu leżał około 11 metrów do "pinu" (dołka). Dobry putt Pedraiga spoczął około metra od dołka. Garcia długo oceniał "brake" (pochyłość wokół dołka), w końcu zagrał a jego piłeczka przetoczyła sie obok celu. Trafiony putt Garcii dał mu para, ale to tym razem było za mało (godzinę wcześniej par na osiemnastce dałby mu zwycięstwo). Pewny putt Harringtona zapewnił mu upragniony sukces. Po sześćdziesięciu latach przerwy "The Open" wygrał znowu Irlandczyk. Wcześniej w 1947 roku dokonał tego Fred Daly.

 W finałowej rundzie doskonale grał Argentyńczyk Andreas Romero Razem zagrał w niedzielę dziesięć birdies, pechowo miał niestety też dwa "double bogey" co dało mu ostatecznie 67 uderzeń, ale i tak awansował na trzecią pozycję w turnieju. Czwarte miejsce podzielili Austriak Richard Green (w finale wyrównał rekord pola w Carnoustie wynikiem 64) i Ernie Els z RPA (w niedzielę miał 69 uderzeń).

 Wielkim przegranym turnieju został Tiger Woods. Stracił wielką szansę przejscia do historii jako trzykrotny z rzędu zwycięzca British Open. Ostatecznie Tiger po grze "bez wyrazu" zajął 12 miejsce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *