Magiczna siedemnastka

To był jeden z tych momentów, kiedy ci którzy to widzieli powiedzą "tam byłem". Większość z 35 tysięcy widzów, którzy przyszli na finałowy dzień Ryder Cup stłoczyło się przy 17 greenie w Celtic Manor Resort. Siedzieli na wypełnionych po brzegi trybunach, stali wokół greenu i na wzgórzu -patrząc w kierunku tee dołka par 3.
 

 W tym czasie obie drużyny Europa i Ameryka remisowały 13 ½ -13 ½ w Ryder Cup 2010. W jedynym trwającym jeszcze meczu reprezentujący Europę Irlandczyk Graeme Mc Dowell (na zdjęciu) prowadził w stosunku 2 up z Amerykaninem Hunterem Mahanem. Martwa cisza kontrastowała z mającym nastąpić za chwilę ogłuszającym rykiem "Europa, Europa ".

 Mahan, podniósł ciśnienie na całym kontynencie, kiedy na dwunastym i piętnastym dołku odrobił dwa dołki straty i zbliżył Amerykę do Europy na odległość jednego wygranego dołka. Szczęśliwie dla kibiców w Europie stracił szestnastkę przez wielki putt McDowella. Ameryka zamarła, arcytrudny putt irlandczyka toczył się z lewej do prawej i mocno w dół zbocza, aż w końcu zakończył swą drogę w dołku. Teraz stary kontynent potrzebował tylko jeszcze jednego remisu do wielkiego tryumfu.

 Siedemnastkę par 3 (211 y) rozpoczyna McDowel, jego strzał leci w kierunku bunkra. Tłum wstrzymuje oddech, piłka jakby popychana wzrokiem widzów przelatuje po obrzeżu przeszkody, skręca i wpada na green. Rozlega się wielkie westchnienie ulgi. Mahan zagrywa na foregreen. Teraz w meczu może się utrzymać tylko wtedy gdy zagra chip in. Mahan staje do chipa, presja jest wprost nie do zniesienia. Jego piłka ląduje pięć stóp przed dołkiem. McDowell puttuje na 4 stopy od dołka. Kolej na Mahana. Zagrywa ponownie, chybia i Amerykanin musi poddać się. Wszystko jasne, tytuł wraca do Europy, tłum kibiców wpada w szał radości.

 Nikt nie był w stanie powstrzymać entuzjazmu. Rodzina, przyjaciele i fani rzucili się aby uściskać McDowella. Po chwili masa kibiców z wyciągniętymi ramionami w ekstazie, pobiegła w stronę pozostałych członków europejskiego zespołu. Desperacko zaczęli ściskać swoich idoli ze szczególnym entuzjazmem dla kapitana drużyny Colina Montgomerie.

 Europa rozpoczęła poniedziałkowy finał z trzema uderzeniami przewagi. Amerykanie rozpoczeli jednak swój pościg. Stopniowo przewaga topniała. Najbardziej zawiódł, będący maskotką zespołu Lee Westwood, który przegrał ze  Stevem Strickerem 2&1. Porażki Martina Kaymera, Rossa Fishera, Francesco Molinari, Petera Hansona i Padraiga Harringtona spowodowały, że USA miały szansę na zwycięstwo, aż do ostatniego meczu. Napięcie było wyczuwalne. Atmosfera była elektryzująca, tym większa była radość po ostatecznym tryumfie McDowella.

 Kilka minut później gracze starali się przepchnąć  do klubu, gdzie miała rozpocząć się ceremonia zakończenia turnieju. Nie było to łatwe, Monty biegł w dół fairwayu a tysiące kibiców usiłowało klepnąć go w plecy, uścisnąć rekę i złożyć swoje gratulacje. Pod domkiem Monty spojrzał wokoło, rejestrując wzrokiem tę trochę chaotyczną scenę zbiorowej radości. Starał się zapamiętać każdy szczegół czasu wielkiego tryumfu. Tego momentu wielki Szkot nigdy nie zapomni.

 I my panie Montgomerie też będziemy pamiętać czas kiedy w Walii przywrócił pan Staremu Kontynentowi dumę i trofeum Samuela Rydera, które pozostanie z nami na najbliższe dwa lata.

 źródło: PGA.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *