Amber Baltic Kołczewo

W tegorocznej edycji konkursu trochę niedoceniany jest klub, który położył największe (obok klubu z Rajszewa) zasługi dla rozwoju golfa w Polsce. Amber Baltic Golf Club, bo o nim mowa był Mekką polskiego golfa lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Dziś jest spychany przez nowe inwestycje do roli peryferyjnej, czy słusznie?

 Amber Baltic Golf Club wprawdzie przegrał wyścig o pierwszeństwo z First Warsaw Golf & Country Club w Rajszewie, ale odegrał zgoła odmienna rolę w promocji i rozwoju golfa w Polsce. Na polu w Kołczewie w końcu lat dziewięćdziesiątych kształciły się zastępy polskich golfistów, podczas gdy w Warszawie grali głównie obcokrajowcy. Pole Amber Baltic Golf Club rozpoczęło działalność w 1993 roku. Marek Sokołowski – ówczesny dyrektor pola rozpoczął od szumnej inauguracji. Inwestorem był Franz Jurkowitsch z firmy Vienna International, której własnością jest również hotel Amber Baltic w Międzyzdrojach. Pole golfowe od początku pomyślano jako tzw. suport dla hotelu, aby polepszyć infrastrukturę turystyczną i przyciągnąć turystów z Niemiec i Skandynawii.
 Autor tego tekstu był też na tej uroczystości patrz wspomnienia pod linkiem Historia początków golfa.

  Później na trzy lata zapadła cisza na polu było więcej grających Niemców niż Polaków. Przyjeżdżali też golfiści ze Szwecji na weekendowe wypady golfowe. Wpisowe 5000 marek niemieckich skutecznie odstraszało nowych graczy. W 1996 roku dyrektorem klubu został Amerykanin Alvin Lee Brasseux. Postanowił przyciągnąć nowych graczy obniżając wpisowe do 1100 marek. W ciągu roku ABGC stał się największym i najbardziej prężnym klubem golfowym w Polsce. Liczba klubowiczów wzrosła z 50 do 250 osób.
 Do klubu przyjeżdżali gracze z całej Polski: z Warszawy, Poznania, Wrocławia, Łodzi a nawet Śląska i Częstochowy. Zorganizowano EDS Pro Am, w którym pod patronatem prezydentowej Jolanty Kwaśniewskiej wystąpiło 20 golfistek z LPGA. Klub regularnie organizował Polish Open oraz Polish Amateur Open oraz swój produkt sztandarowy Polonię CUP.

 Pole golfowe w Kołczewie wybudowano niedaleko od brzegu Morza Bałtyckiego w bezpośrednim sąsiedztwie Wolińskiego Parku Narodowego. Według początkowego projektu jeden z dołków miał być zbudowany na samym klifowym brzegu, jednak ze względu na konieczność przebijania się przez las ostatecznie z tych planów zrezygnowano. Pierwsza dziewiątka została zlokalizowana na bagnistych nieużytkach, a druga na po pegeerowskich polach uprawnych. Na terenie zajmującym powierzchnię 66 ha znajdują się: pole golfowe klasy mistrzowskiej "Amber" z 18 dołkami Par 72, 9-dołkowe pole treningowe "Baltic" Par 28 oraz tereny do ćwiczeń.

 Pole mistrzowskie rozpoczyna słynna "jedynka" dość długie par 4. Stając na tee, w dole widzimy skrawek fairwayu ograniczony z trzech stron rowami i lasem po prawej stronie. Tu nie ma miejsca na najmniejszy błąd. Obserwując zmagania zawodowców stwierdziliśmy, że wszyscy zaczynali ten dołek średnim ironem. Rozpoczynając driverem w najlepszym wypadku czeka nas drop przy hazardzie, w najgorszym strata piłki w lesie. Następnym słynnym dołkiem jest "czwórka", dość długie par pięć z granicą pola wzdłuż całej prawej strony i z trzema hazardami w strategicznych miejscach. Każdy slice po otwarciu ląduje za granicą pola, wielu golfistów ma powody, aby nie lubić tego dołka. Niektórzy cieszą się nawet, gdy uda się im skończyć go "bałwankiem" – czyli w osiem uderzeń. Następnym "ciekawym" dołkiem jest "szóstka" długie par 3 przez wodę. Po obu stronach greenu są zagajniki, a po prawej dodatkowo teren poza granicą pola. Pierwszy hole in one na tym dołku zaliczyła jedna z zawodowych uczestniczek turnieju EDS trophy grając 4 iron. Redakcja też radzi bardziej wybór irona niż wooda. Bogey na tym dołku to dobry wynik. Po tych emocjach "siódemka", gdzie fairway z każdej strony jest ograniczony hazardami, a na środku jest w poprzek jezioro, wyda się nam dziecinną igraszką.

 Na drugiej dziewiątce najtrudniej jest na "jedenastce". Start do tego dołka praktycznie, co roku jest gdzie indziej. Pod terenem znajduje się podziemne jezioro i ciągle od nowa budowane nowe obszary tee znikają pod ziemią. Tym niemniej do fairwayu, szerokiego tym razem, jest ze 150 m. Po drodze do wąskiego greenu miniemy jeszcze jedno jezioro. Wyniesiony green jest chroniony bunkrami i ścianą lasu po prawej. Z ciekawostek czeka nas jeszcze "trzynastka" gdzie cały fairway jest opadający w dół w prawo. Dalej, dość łatwa wprawdzie, "szesnastka" biegnąca wzdłuż drogi jezdnej Świnoujście-Kołobrzeg, gdzie czasem udaje się trafić źle uderzoną piłką w przejeżdżające samochody. Niefortunny gracz stawia wtedy kolegom na pocieszenie "whisky".

 Podsumowując, pole Amber Baltc Golf Club, choć dość krótkie, bo liczące 5802 m (z białych markerów) jest interesującym wyzwaniem dla każdego gracza. W klubie gracze wpadają w bardzo przyjemny nastrój, związany najczęściej z nieśpieszną atmosferą wakacji. Wielu polskich golfistów zawsze z przyjemnością odwiedza to pole mimo, że wszędzie stąd przecież daleko. Ale jak się już przyjedzie, a warto, codzienne troski nie mają do nas dostępu.

Jerzy Dutczak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *