Proszę o sprawiedliwość

Po VI turnieju klubowym rozegranym w niedzielę 18 września na polu Binowo Park mam mieszane uczucia. Była świetna pogoda, doskonałe jedzenie przygotowane przez restaurację Bombay, miłe spotkanie z przyjaciółmi i kolegami na polu golfowym – czegóż chcieć więcej. Wygrał jak zwykle Kapil Kathpalia (zdjęcie obok), który tym razem wystąpił w podwójnej roli zawodnika i sponsora.

Może to zmęczenie sezonem („Jesień idzie nie ma na to rady”) a może wrodzona tendencja do malkontenctwa. Tym niemniej dołożę łyżkę dziegciu do beczki miodu.

Od początku flighty startowały, co dziesięć minut. Pierwsze trzy dołki rozegraliśmy szybko. Na czwartym tee niespodzianka czekają trzy zespoły, z jakiego powodu, bóg raczy wiedzieć. Później już wlekliśmy się przez całe pole, a na 10 i 17 tradycyjnie czekało się po kilkanaście minut.

Coś w tym systemie nie zazębia. Ja osobiście grałem z przemiłymi partnerami, sęk w tym, że w żaden sposób nie mogłem się zmobilizować do gry, bo różnice w handicapie były zbyt duże. Oczywiście niektórzy są „rozstawiani” w turnieju – choćby Radek Kanas, który grał z Kapilem (pewnie po awanturze sprzed kilku tygodni, kiedy grał z trzema partnerami po HCP 36). Powiecie każdy kiedyś zaczyna i każdy kiedyś zaczynał. Ktoś się przecież w przeszłości również z nim męczył, a teraz to jest wielki gracz i nie chce grać z początkującymi. Turnieje klubowe są w końcu, być może jedyna okazją, aby klubowicze o różnym poziomie gry zagrali razem. Przekornie jednak powiem, ze trudno porównać wynik uzyskany we flighcie z trzema dobrymi graczami do rundy rozegranej z trzema nowicjuszami.

Nawet pobieżna lektura listy startowej świadczy o tym, że więcej w tym zamierzonych działań niż przypadku. np. flight K.Bil, J.Łopatto, P.Grzelak, W.Bąk nie wierzę (znam trochę rachunek prawdopodobieństwa) w to, że przypadek w losowaniu tak zrządził, że w flighcie byli tylko gracze poniżej HCP 12. Zainteresowani, którzy chcieliby postudiować listę startową znajdą więcej takich kwiatków. Postuluję więc, skończmy z tą fikcją niby losowań.

Proponuję, aby flighty grały tylko zestawiane z graczy tej samej kategorii handicapowej. Dobrzy niech grają z dobrymi, średni ze średnimi a najsłabsi z najsłabszymi. Najlepiej jeszcze poukładani wg sąsiednich handicapów. W przeciwnym razie zawsze będą niezadowoleni, że oni akurat trafili na rolę nauczycieli od liczenia po kilkunaście uderzeń.

Może niech wszyscy demokratycznie ogłoszą w jakich zespołach chcą grać i zgłoszą to przed zawodami do recepcji klubu.

Wiecie, że w Niemczech, które mają troszkę dłuższą tradycję golfową początkujący grają zwykle w innym terminie swoje zawody niż czołówka klubowych graczy. Często nawet ceremonia wręczenia nagród odbywa się w innym czasie.

Jestem daleki od takich skrajnych rozwiązań, ale nie twórzmy fikcji. Dlaczego jedni mogą startować w poustawianych flightach a inni grają z przypadkowymi partnerami często odstającymi umiejętnościami? Jeden powinien być cel – powinno być sprawiedliwie a tak niestety do tej pory nie jest.

Druga kwestia to sprawa zatorów na polu. Jeden z kolegów opowiadał mi, że ich flight opóźnił grę o ok. godzinę. Przed nimi była luka na trzy dołki a za nimi stały cztery flighty. W jego ocenie zator spowodował jeden słaby gracz, który grał dodatkowo bardzo wolno. Ponoć wszyscy pozostali trzej gracze grali w normalnym tempie. Może, więc najsłabsi powinni startować w pierwszych flightach dajmy na to trzyosobowych a po nich z godzinnym odstępem pozostali gracze już w normalnych czteroosobowych flightach. Może bez odstępu, ale słabszych puszczać z dziesiątego dołka. Można tu sobie wyobrazić różne rozwiązania i trzeba podjąć jakąś sensowną decyzję w tej kwestii.


Dorota Jankowska zwyciężyła po dogrywce w kategorii Pań


Dorota Jankowska chwali atmosferę klubu Binowo Park


Joanna Meronk przegrała pierwsze miejsce nieudanym chipem


Lidka Trześniowska była trzecia (na zdjeciu puttuje w dogrywce)


Janek Galanty (3m.brutto) jak zwykle pogodny


Krzysztof Bil (2 m.brutto) tym razem przegrał z rutyną Kapila Kathpalii


Marek Witt (2m. w kat. 24-36 )u schyłku sezonu osiągnął szczytową formę


Wiktor Bąk (1m. w kat 0-12) żegna się czule z koleżankami i kolegami na dwa miesiące. Będziemy tęsknić Wiktor!


Piotr Rodecki na stałe mieszka w Niemczech, ale jest członkiem Binowo Park


Jarosław Gaszyński, dawno nie widziany na polu,  pilnie smakował hinduskich smakołyków

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *