Golfowe inwestycje w 2006 roku

 O tym, że golf ma w Polsce niesprzyjające warunki do rozwoju, wiadomo od dawna. Jedną z wielu przyczyn tego stanu rzeczy jest brak jednolitych i przejrzystych ustaw regulujących sprawę podatków od pól golfowych. Inna kwestia to fakt, że golf kojarzy się w naszym kraju nadal ze sportem kosztownym i elitarnym.

 Pewnie wizerunek ten pokutował będzie w umysłach naszych rodaków jeszcze przez jakiś czas. To, jak długi, zależy w dużej mierze od tego, czy ludzie, którzy golfa już pokochali, będą w stanie zarazić swą pasją innych.

 Oczywiście, to nie wystarczy. Potrzebne są także rozwiązania systemowe, które pomogą spopularyzować wśród młodych ludzi i nie tylko sport i aktywne sposoby spędzania czasu. Możliwe to będzie jedynie wtedy, gdy przyciągnie się potencjalnych inwestorów, stwarzając im odpowiednie warunki rozwoju. O tym rząd polski zdaje się zapominać. Mimo to pasjonaci, miłośnicy tej egzotycznej – zdaniem wielu – dyscypliny sportu robią wszystko, aby przezwyciężyć piętrzące się na ich drodze przeszkody.

 Rok 2006 pokazał, że powoli, lecz systematycznie przemysł golfowy w Polsce się rozwija. Nie należy przez to popadać w zbytni optymizm, jednakże już takie kroki ku lepszemu wzbudzają nadzieję, że następne lata będą pod tym względem jeszcze bardziej owocne. Warto zatem wspomnieć najważniejsze działania podjęte w minionym sezonie dla rozwoju golfa.

 W Polsce, w przeciwieństwie do większości państw europejskim, właściciele terenów sportowych i rekreacyjnych nie mogą liczyć na przychylność polskiego prawa podatkowego. Co więcej, władze zamiast ułatwić im prowadzenie interesu, który w przyszłości może dać korzyści nie tylko im samym, ale całemu społeczeństwu, okazują im często, jak uczy doświadczenie, obojętność czy wręcz złą wolę. Dobrym przykładem tej postawy jest kwestia podatku od gruntu związanego z działalnością gospodarczą. Podatek dziś stosowany jest podatkiem lokalnym. Oznacza to, iż centralnie ustalana jest tylko jego maksymalna wartość, która wynosi obecnie 64 grosze za metr kwadratowy.

 Niestety władze większości gmin, starając się jak najwięcej wyciągnąć dla siebie, traktują tę stawkę jako obowiązującą i obciążają właścicieli obiektów sportowych najwyższym z możliwych podatkiem. Jeśli założyć, że dane pole golfowe leży na obszarze 80 hektarów, to przy maksymalnym opodatkowaniu zajmowanego gruntu jego właściciel jest zobowiązany co roku płacić 512 tys. złotych. To oczywiście nie koniec – do tego dochodzi podatek od działalności gospodarczej, zabudowań itd. Sezonowy, przecież, interes często nie jest więc w stanie zarobić sam na siebie. W wielu przypadkach nic nie pomagają zapewnienia o dalekosiężnych zyskach, do których zalicza się tworzenie nie tylko przy samych polach, ale i w jego okolicach, miejsc pracy – dodatkowa atrakcja przyciąga przecież turystów, którzy zostawiają pieniądze w hotelach, barach, pensjonatach czy gospodarstwach agroturystycznych.

 Cieszy zatem każdorazowy odruch dobrej woli czy też perspektywicznego spojrzenia na sprawy nowych inwestycji. Takim „menadżerskim” podejściem do sprawy wykazali się bez wątpienia radni z Pasłęka, którzy przyjęli uchwałę zwalniającą z podatku od nieruchomości wszystkie obiekty sportowe w swoim rejonie (w tym także pola golfowe). Dzięki temu znalazł się człowiek, który postanowił właśnie w tej gminie zainwestować w budowę pola golfowego. Ma ono się nazywać Sand Valley & Country Club, a owym tajemniczym właścicielem jest Fin – Kai Hulkkonen. Niewątpliwy wpływ na to, że to właśnie w Pasłęku niedaleko Elbląga będzie zlokalizowane nowe pole miała przychylność tutejszych radnych. Zyski będą obopólne. Obok pola powstanie także hotel, który będzie służył również za ośrodek wakacyjny oraz miejsce spotkań biznesowych. Planowana jest także budowa kortów tenisowych. To dopiero początek! Co dalej, pokaże czas.

 Fiński inwestor ma zamiar przyciągnąć w te rejony jak najwięcej golfistów i turystów, którzy dotąd z braku atrakcji w tej części Polski raczej się nie zatrzymywali. „Piaskowa Dolina” będzie polem o najwyższym światowym poziomie. Okolice Pasłęka są miejscem dla tego typu inwestycji wręcz idealnym. Dużym atutem tego miejsca jest po pierwsze jego doskonała lokalizacja na trasie Trójmiasto-Warszawa, w bezpośredniej bliskości Malborka i Fromborka, po drugie krótki dystans do Stadniny Koni w Rzecznej. Inwestor nie wyklucza, że w przyszłości przy polu golfowym powstanie np. boisko do gry w polo. Rozpoczęta właśnie budowa potrwa kilka lat. Na rok 2008 zaplanowano otwarcie pola 18-dołkowego, ale część szkoleniowa ma być gotowa już w przyszłym roku. Burmistrz Pasłęka otrzymał dodatkowo zapewnienie od właściciela budowanego pola, iż wszyscy pasłęccy uczniowie, w ramach współpracy ze szkołami, będą mogli grać na nim za darmo.

 Ważnym atutem Sand Valley będzie także obowiązujący na nim cennik. Opłaty za green fee mają tu być bardzo konkurencyjne. Padają już nawet kwoty – 100 zł za przejście 18-dołkowego pola. Ważne, iż za tą cenę będzie można przebywać na polu golfowym przez cały dzień. Jeżeli to się potwierdzi, „Piaskowa Dolina” stanie się sporą konkurencją dla innych polskich pól 18-dołkowych. Pomoże to z pewnością promocji golfa poprzez obalenie stereotypu, iż jest on sportem drogim i elitarnym. Prace trwają i, miejmy nadzieję, zakończą się zgodnie z planem. Na razie to jednak przyszłość, realna, aczkolwiek trochę odległa. (Informację na temat "Sand Valley" zaczerpnięto z magazynu "Golf po prostu" nr 4/2006).

 Rok 2006 przyniósł jednak nie tylko projekty, ale i konkretne realizacje. Przykładem tego są trzy nowe pola 18-dołkowe: w Modlinie (Lisia Polana), w Konopiskach pod Częstochową (Private Rosa Golf Club) oraz w podwrocławskiej Wiszni Małej (Toya Golf & Country Club). Jest co podziwiać.

 Udostępniona do gry w kwietniu Toya jest kompleksem, na który składają się 18-dołkowe pole mistrzowskie, par 72, pole 9-dołkowe, oświetlony i zadaszony driving range, greeny i bunkry treningowe. Na terenie klubu znajduje się także budynek klubowy z restauracją, barem oraz sklepem ze sprzętem. Plany na najbliższe lata są bardzo obiecujące – ma tu powstać także cały kompleks hotelowo-gastronomiczny i ekskluzywne osiedle domków jednorodzinnych. Gra na Toyi, jak zapewniają gracze, którzy mieli już tu okazję trenować, jest przyjemna nie tylko ze względów sportowych, ale również i estetycznych. Pole zostało zbudowane na terenie byłego poligonu wojskowego. Projektantem pola jest Anglik Jeremy Pern, którego od początku zachwyciła nie tylko lokalizacja terenu, a także jego zróżnicowanie. Lekkie wzniesienia i liczne stawy, które sprawiają wrażenie naturalnych zbiorników wodnych, powstały na obszarze pierwotnie nieomal płaskim. Toya jest od wschodu i południa otoczona drzewami, a wzdłuż jej wschodniej granicy wije się strumień.

 Dodatkową atrakcją są wykorzystane w projekcie pozostałości okopów, schronów i lejów po bombach. Architekt nadał otwartym częściom pola styl links, a tym ciągnącym się wzdłuż lasu i między malowniczymi jeziorami – styl parkowy. Najwyższy standard podczas budowy, greeny spełniające warunki USGA, sterowany komputerowo system nawadniający oraz najnowocześniejsze maszyny do utrzymania trawy są gwarancją doskonałego stanu tego pola przez cały rok. Co ważne, właścicielowi obiektu – Janowi Szmidtowi – udało się przekonać władze gminy Wisznia Mała do przyzwoitego potraktowania go w sprawach podatku. Po pierwsze wynegocjował ograniczenie terenu, podlegającego podatkowi od nieruchomości, do miejsca, gdzie toczy się gra. Po drugie, gmina postanowiła obniżyć podatek do ok. 50 proc. stawki maksymalnej. Przybyło nam zatem pole z prawdziwego zdarzenia i nic dziwnego, iż krążące o nim opinie należą do tych jak najbardziej pochlebnych.

 W maju tego roku ukończono także budowę kompleksu Private Rosa Golf Club. Pole mieści się w niewielkiej odległości od centrum Częstochowy (14 km) i zajmuje powierzchnię 80 h. Przy budowie obiektu brało udział sześciu specjalistów z USA, Anglii, Szkocji i Walii. Jego architektem jest Hans-Georg Erhardt. Pole wyróżnia duża ilość przeszkód wodnych – powierzchnia połączonych kaskadami zbiorników wynosi bowiem ok. 14 h. Inną ciekawostką jest także fakt, iż różnica poziomów wód w tutejszych jeziorach wynosi aż 8 m. Nowoczesny system nawadniający, driving range na 80 stanowisk, putting i chipping green oraz bunkry treningowe to kolejne atuty tego miejsca. Nic dziwnego, że już od momentu powstania na polu zostało zorganizowanych wiele turniejów, takich jak np. kończący cykl Turniejow Mistrzowskich PZG – Tui PZG Masters. Wkrótce zostanie także wybudowany domek klubowy.

 Golfistów z województwa mazowieckiego ucieszyło bez wątpienia to, iż po 3,5 latach ukończono budowę drugiego 18-dołkowego pola golfowego w tym rejonie Polski. Mowa tu o położonym w malowniczej dolinie Wikry klubie golfowym Lisia Polana. Inwestorami tego przedsięwzięcia są Polacy – Piotr i Jarosław Jakubowski – mieszkający na stałe w Stanach Zjednoczonych. Polem zarządza Wojciech Słupeczański, ubiegłoroczny sekretarz PZG, a wcześniej długoletni dyrektor pola w Rajszewie. Projekt Lisiej Polany został wykonany przez samych właścicieli przy udziale konsultantów z USPGA.

 Już na pierwszy rzut oka największą uwagę przyciągają tu duże i mocno pofałdowane greeny. Puttowanie na nich to naprawdę duże wyzwanie, gdyż różnice wzniesień są bardzo znaczne. Pole zbudowane jest na płaskim terenie i praktycznie pozbawione przeszkód terenowych. Z racji tego należy do tych „przyjemnych”, które świetnie nadają się do gry dla osób rozpoczynających przygodę z golfem. Atutem tego miejsca jest także domek klubowy, prawdopodobnie największy w tej chwili w Polsce, w którym oprócz restauracji, pro shopu, sali konferencyjnej znajduje się także część hotelowa z trzydziestoma pokojami. Jeżeli chodzi o ceny, to w weekend opłata za przejście 18 dołków wynosi na Lisiej Polanie 220 zł, w dni robocze jest o 70 zł taniej. Innowację stanowią tanie treningi indywidualne (wynajęcie trenera wynosi tu 75 zł za godz.). Nowe pole działa prężnie, na co wpływ ma sąsiedztwo największej polskiej aglomeracji, „wyposzczonej” jak dotąd brakiem zaplecza golfowego. Miejmy nadzieję, że powstanie Lisiej Polany to dopiero początek i wschodnia część Polski pozostająca w tyle za zachodnimi województwami zacznie nabierać wiatru w żagle.

 Pewne „powiewy” już widać, nie tylko za sprawą ukończonego pola pod Modlinem. Nieco bardziej na zachód (czyżby to tendencja?) 1 czerwca został otwarty pierwszy Łódzki Klub Golfowy. Nowo powstały obiekt położony jest niedaleko centrum Łodzi. Jednocześnie bliskie sąsiedztwo Lasu Łagiewnickiego powoduje, że jest to nie tylko idealne miejsce do treningu golfowych umiejętności, ale także do odpoczynku od wielkomiejskiego zgiełku.

 Na razie w obrębie klubu znajduje się zadaszony driving range na 15 stanowisk oraz akademia golfa z target greenami, na których można udoskonalić precyzję strzałów. Od roku kształci się tu przeszło 230 nowych graczy. W planach jest dalsza rozbudowa oraz poszerzenie gamy proponowanych usług. W przyszłości będzie tu można pobierać lekcje swingu na jednym z najnowocześniejszych stanowisk multimedialnych w Polsce. Póki co, właściciel musi dawać sobie jakoś radę, jak sam przyznaje, z nieprzychylnością i złą wolą gminy. „Podnieśliśmy walory miasta i okolicy, ale gmina poza wysłaniem do nas wszystkich możliwych kontroli, nie była do tej pory skłonna do współdziałania”, stwierdza pan Rafał Wieczorek. Po czym dodaje: „Wszystko inne to długofalowa praca dla rozwoju golfa, która przyniesie korzyści wszystkim związanym z tą branżą, więc nam również”. Po raz kolejny potwierdza się, że w przeważającej większości pola, obiekty golfowe zakładają w naszym kraju przede wszystkim ludzie z pasją, prawdziwi entuzjaści tej dyscypliny sportu. Przebijanie się przez mur urzędniczej obojętności, żeby nie powiedzieć niechęci, nie jest bowiem zadaniem łatwym. „Co roku mamy dosyć trudne rozmowy z gminą”, mówi Sławomir Piński, dyrektor Binowo Park Golf Club. „Kończą się jakimś tam kompromisem. Z mojego punktu widzenia kończą się bardzo trudnym kompromisem.” Przykładów tych negatywnych można mnożyć, pasłęcki przełom nabiera w tym momencie szczególnego znaczenia.

 Takich dobrych perspektyw na przyszłość jest jednak więcej. Być może to początek jakiegoś większego boomu, który – jak zapowiadają niektórzy – ma niedługo nastąpić w naszym kraju. Narazie trudno jednak prorokować. Ważne, że coś zaczyna się dziać i to zdaje się na większą skalę niż dotychczas. W tym roku ruszyła m.in. budowa 9-dołkowego pola golfowego w Myślęcinku koło Bydgoszczy. Idea wybudowania tu tego rodzaju obiektu zrodziła się w 2005 roku podczas I Bydgoskiego Turnieju Golfa. W różnych okolicach Bydgoszczy zaaranżowano wówczas sześć dołków, w tym jeden w Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku „Myślęcinek”. To właśnie wtedy bakcyla golfa złapał pan Józef Rogacki, prezes LPKiW, który niezwłocznie podjął starania o budowę nowego pola. Jeszcze w 2005 r. wybudowano w Parku driving range i 18-dołkową akademię golfa. Dzięki poparciu prezydenta Bydgoszczy – pana Konstantego Dombrowicza – z miejskiej kasy przeznaczono określoną kwotę na rozbudowę obiektu. Prace nad powstaniem profesjonalnego pola trwają. Ma ono szanse stać się w przyszłości jednym z najpiękniejszych miejsc tego typu w Polsce. Wskazuje na to lokalizacja tego 6-hektarowego obszaru, usytuowanego pośród naturalnych plenerów Leśnego Parku. W Myślęcinku zostanie powołany także klub golfowy, a przystąpienie do niego zadeklarowało już kilku okolicznych golfistów. Jak dotąd, budowa pola się przedłuża. Pierwsi golfiści mieli pojawić się tu w połowie lipca. Opóźnienie spowodowane było kłopotami z przetargami na zakup ziemi.

 Profesjonalne pole golfowe „wyrasta” także w podbydgoskich Chmielnikach. Inwestycja jest inicjatywą amerykańskiego golfisty Franka Gaebelaina. Teren, na którym powstaje nowy obiekt leży na obszarze nawadnianym przez Noteć, dlatego właściciele nie muszą instalować kosztownego systemu nawadniającego. Na początek powstanie dziewięć dołków, w przyszłości planowana jest dalsza rozbudowa pola. Już teraz można pograć na 5 ukończonych dołkach. Okolice Bydgoszczy, jak widać, mogą przeobrazić się w prawdziwy raj dla miłośników golfa. Czas pokaże, na ile plany i zamierzenia przerodzą się w czyny.

 Prawdziwym zagłębiem golfowym ma szanse stać się województwo zachodniopomorskie. Tutejsze władze postawiły przed sobą bardzo konkretny, ale i wymagający wiele konsekwencji plan. Chodzi o powstanie na terenie całego województwa sieci nowych pól golfowych, które miałyby przyciągnąć w te strony rzesze polskich i zagranicznych miłośników tej dyscypliny sportu. Pomysłodawcy liczą, że skupisko wysokiej klasy pól przyciągnie przede wszystkim Niemców. Na doświadczeniach naszych zachodnich sąsiadów pośrednio się też wzorują. Po obaleniu muru berlińskiego wokół Berlina powstało bowiem wiele obiektów golfowych na gruntach po tamtejszych państwowych gospodarstwach rolnych. Podobnie miałoby stać się i w zachodniopomorskim.

 Początkowo w projekcie założono aż 13 lokalizacji pod przyszłe golfowe inwestycje. Plan został sporządzony przez Stowarzyszenie Miłośników Golfa „Golf and Relax” na zlecenie Zachodniopomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. Nowe pola miałyby stanowić świetne uzupełnienie dla już istniejących w tej części Polski klubów w Kołczewie, Binowie, Łukęcinie, czy dla powstającego pola pod Choszcznem. Realizacji planu miałaby sprzyjać duża ilość po-pgrowskich gruntów, często o niskich klasach gleby, oraz tutejsze piękne okolice. Oczywiście trudno nie zauważyć zysków, jakie pojawiłyby się, gdyby ten ambitny plan udałoby się wykonać. Przede wszystkim pole golfowe wzbogaca zaplecze turystyczne, powoduje, iż powstaje przy nim cała masa usług hotelowych, gastronomicznych, zwiększa atrakcyjność inwestycyjną gmin.

 Od planu do realizacji droga jednak daleka. Już na początku pojawiły się problemy z wyłonieniem firmy, która zajęłaby się przygotowaniem inwestycji i pozyskaniem inwestorów. Coś jednak drgnęło. W gminie Kołbaskowo powstało mianowicie całoroczne stanowisko golfowe, które z założenia będzie częścią nowego 18-dołkowego pola mistrzowskiego. Został już zainstalowany symulator do gry w golfa wraz z oprzyrządowaniem pozwalającym na prowadzenie profesjonalnego szkolenia. Na konkretne wyniki pewnie trzeba będzie jeszcze poczekać. Warto – jeżeli ambitne założenia uda się zrealizować choć w 50 proc., to województwo zachodniopomorskie stanie się prawdziwą golfową mekką.

 Póki co, można śledzić powolną, aczkolwiek systematyczną rozbudowę Modrego Lasu pod Choszcznem, powstającego pod marką Gary Player Design. Pole leży wzdłuż brzegu jeziora Raduń i budowane jest przy poszanowaniu wszelkich standardów ochrony przyrody. Już teraz można cieszyć się grą na 9 dołkach, jednak rozrzuconych po całym terenie klubu. W bezpośrednim sąsiedztwie pola w niedalekiej przyszłości mają stanąć rezydencje willowe. Obok domku klubowego przewidziany jest także hotel.

 Trwa również dalsza rozbudowa pierwszego pola w województwie lubuskim. Słubice Golf Club jest usytuowany nieomal w samym centrum miasta, w bardzo bliskiej odległości od granicy z Niemcami. Pole zostało zaprojektowane przez Duńczyka Rasmusa Jansena i liczy obecnie 9 dołków. Pierwsze sześć otwarto w lipcu 2005 r., kolejne trzy w maju 2006r. Na otwarcie całej osiemnastki będziemy musieli jednak trochę poczekać.

 Patrząc na zmiany, jakie na mapie golfowych obiektów w Polsce przyniósł rok 2006, łatwo zauważyć, że idą one we właściwym kierunku. Jedynie może martwić to, że nadal nie doczekaliśmy się powstania pola komunalnego, które mogłoby stanowić świetną alternatywę dla istniejących pól komercyjnych. Pola komunalne są bardzo popularne na świecie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie w miastach porównywalnych wielkością do Wrocławia, ulokowane są często po trzy takie obiekty. Za wstęp płaci się tam dosłownie kilkanaście dolarów, a w golfa grają już malutkie dzieci. Powstanie tego rodzaju pól byłoby więc świetną bazą pod rozwój tej dyscypliny sportu, głównie dzięki popularyzacji jej wśród szerokich mas społeczeństwa. Oczywiście taka inwestycja pochłonęłaby na początek dużą ilość pieniędzy, jednak korzyści byłyby niewspółmierne. Na razie warto uzbroić się w cierpliwość. Być może nawet nie na długo. Podobno istnieją plany wybudowania tego typu pola w Szczecinie. Ktoś musi zacząć!

 Widać, że zaplecze golfowe, mimo piętrzących się wokół niego problemów, rozwija się (z trudem, ale jednak). Szybszy rozwój uwarunkowany jest jednak nie tylko załatwieniem kwestii podatkowych i ułatwieniem życia ludziom zainteresowanym tego rodzaju biznesem. Ci, którzy podejmują się tego trudnego zadania mają często w sobie na tyle chęci, pasji i odporności, by stawić czoła problemom. Zresztą w Polsce pewnie trudno prowadzić jakąkolwiek działalność, bo urzędy i często bezsensowne przepisy skutecznie to utrudniają. Ważną sprawą jest promocja golfa jako dyscypliny sportu przyjaznej ludziom w każdym wieku. W tej kwestii nadal jest tak sobie. Niewiele słychać o golfie w polskiej telewizji, radiu, prasie.

 Od dawna wiadomo, iż popyt ciągnie za sobą podaż. Im więcej o golfie będzie się mówić, im więcej powstanie programów mających na celu jego promocję wśród szerszego kręgu odbiorców, tym więcej osób trafi na pole golfowe i może już tam zostanie. Rozwój pól jest w dużym stopniu od tego uwarunkowany. Co z tego jednak jeżeli znajdą się chętni, a w ich najbliższych okolicach nie będzie gdzie grać. Jak powtarzają często polscy golfiści, ich pierwszy kontakt z golfem był całkowicie przypadkowy: ktoś ze znajomych zabrał ich na pole, nierzadko za granicą. Na pewno tę promocję wspomogłoby, gdyby pojawił się golfowy Adam Małysz, osoba, która zaczęłaby odnosić duże sukcesy poza granicami naszego kraju. Kiedyś o skokach narciarskich mówiło się u nas niewiele, teraz nazwiska najważniejszych skoczków zna prawie każdy Polak. Może kiedyś będzie tak i z golfem. Póki co, pozostaje mozolna praca u podstaw, która musi w przyszłości zaowocować.

Joanna Drużba – www.golf24.pl

Zdjęcie na czołówce – Kuba Paech w Toya Golf, archiwum redakcji

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *