Gra z bunkra

Otrzymaliśmy ciekawy artykuł od znajomej czeskiej dziennikarki Janiny Maroschik, która obecnie mieszka w Niemczech. Poruszone w nim sprawy są ważne dla rozwoju golfa również w Polsce. Wiele z nich pasuje "wypisz – wymaluj" do relacji w polskich klubach. Poczytajmy.

 Celebrowanie golfa jako dziedziny sportu dla „wybrańców“ osiąga w Europie chwilami wręcz groteskowe rozmiary. Wytworzyła się kasta osób, które często ze zgrzytem w zębach, ale za to pełną parą pilnują, aby nikomu zbyt łatwo nie udało się wejść w ich kręgi. Pisząc „wybrańców” nie mam na myśli wybitnego talentu sportowego, kondycji czy też wiedzy. To grupa osób posiadających odpowiednią gotowkę i często demostrująca oficjalnie ich wyższość  z tej okazji. Wykształcenie nie gra przy tym większej roli. Bardziej liczy się inteligencja życiowa, czyli jak szybko i do jakich doszło się pieniędzy. Przy czym patrząc na średnią wieku europejskich golfistów, ma się poczucie minionej świetności. Rodzynkami wydają się być dzieci i młodzież, którzy jedynie jako dziedzice fortuny rodziców przejęli ich sposób życia. Młodych ludzi, których rodzice sami nie grają lub są powiązani z golfem, prawie że nie ma.
 
 Można by zadać pytanie dlaczego, skoro na każdym portalu i w co drugim magazynie golfowym aż roi się od różnych akcji zachęcających do gry w golfa. Nawet jeśli tysiące osób w Europie co roku robi kursy wstępne, to jedynie niewielka część kontynuuje uprawianie tego sportu. Z pewnością nie jest to związane z brakiem czasu, jak wielu usiłuje za pomocą kamuflażu tłumaczyć. Gra w golfa nie jest na każdą kieszeń. Narty, żeglarstwo czy inne sporty też kosztują, ale golf wymaga dużo więcej. Nie można grać w golfa bez przynależności do jednego z klubów. Ta przynależność niestety jest często bardzo droga. Wprawdzie można grać w jej ramach dowoli we własnym klubie i czasami ze zniżką w paru innych, ale poznawanie dalszych pól golfowych to raczej droga impreza. Wiele osób dlatego ogranicza w ramach redukcji wydatkow granie w golfa do rodzimego klubu. Udział w turniejach to dodatkowe opłaty. Im bardziej renomowany sposor turnieju, tym wyższe wstępne. Co zakrawa na ironię, bo inaczej mówiąc, im bogatszy sponsor – tym więcej musi gracz zapłacić za udział (czyżby bogaty sponsor mniej dotował?).
 Istnieją jednak kraje, gdzie golf należy do sportów popularnie uprawianych, a nie cieszących się renomą „sportu trzeciego wieku”. Pisanie o tym, że nikt nie pyta w Stanach Zjednoczonych o handicap czy kartę klubową na polach, gdzie rozgrywane są turnieje PGA jest opowieścią z innego świata. Ale i tam warte na uwage są pola miejskie, na których cena green fee startuje od 15$ (San Diego, Coronado, wrzesień 2011)!  
 Europejskim przykładem rozwoju golfa mogą by Czechy. Tutaj również rozpoczęto wysoko, obecnie jednak musiano zmienić stosunek do graczy. Niezwykly boom ostatnich lat w powstawaniu pól golfowych spowodował wzrost konkurencji i walki o klienta. Stare, renomowane pola posiadają często stale jeszcze wysokie green fees, ale oferują całą gamę rabatów i zniżek. Ponad przeciętną ceną życzą sobie także nowe pola, które muszą pokryć horendalne koszty budowy. Pola te pomimo świetnej architektury i nowoczesnego wyposażenia dopiero za parę lat będą mogły satysfakcjonować na tyle, że cena nie będzie grała roli. Istnieje oprócz tego jednak cała paleta doskonałych pól, które w najróżniejszych kombinacjach ofert gwarantuja dobrą zabawę do przyzwoitej ceny. Tutaj każdy, na każdą kieszeń może się wyżyć. Golf w Czechach zaczyna nabierać wymiarów masowych. Kluby biją się o członków produkując niezliczone oferty i kombinacje przynależnosci.  
 Negatywnym przykładem natomiast mogą być Niemcy. Statystyki golfowe podają, iż gra tutaj okolo 624.569 osób (źródło: Deutscher Golf Verband e.V., 31.12.2011). Niestety, w większości to emeryci. Pomimo silnego rozwoju golfa nie udało się Niemcom pozbyć negatywnego image’u tego sportu. Młodzi ludzie wyśmiewają go, podkreślając, że nie grają w golfa, bo mają jeszcze seks. Starsi gracze za wszelką cenę pielęgnują swoją ekskluzywność i wyłączność. Strzegąc takiej polityki cen, każda akcja popularyzacji golfa ma z góry wiadomy efekt.
 
tekst: Janina Maroschik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *