Dorota Mida odpowiada

Sprawa handicapów, zwłaszcza po ostatnim wekendzie golfowym w Binowie nadal "burzy krew". Tym razem zabiera głos na ten temat Dorota Mida.

Szanowna Redakcjo,
 Ośmielam się zabrać głos w sprawie listu, który otrzymaliście od "golfisty" czując się przywołana do tablicy jako potencjalna oszustka handicapowa. Jak powszechnie wiadomo, rundy życia powinno się grać o świcie, wśród porannej rosy, za świadka tych wydarzeń mając przebudzone piłką golfową skowronki. Nieopatrzne zagranie "życiówki" w turnieju powinno zapewne prowadzić do automatycznego wykluczenia z klubu i czyszczenia butów gościom, którzy jeszcze nie wyrwali się z driving range.
 Nie przeczę, że nie istnieje problem handicapów, podrzucania piłek , błędnych wyników z dołka, itp.. Jest to problem, co wielokrotnie podkreślano na łamach golfmedia.pl, ale szukanie dziury w całym i rzucanie cienia np. na Marka Witta, który wręcz grzeszy uczciwością, Kazia Mendaka czy Leszka Górskiego, osób, dla których uczciwość, godność i wewnętrzny spokój to nie tylko puste słowa to, kolokwialnie mówiąc, przegięcie!
 Opieranie oskarżeń tylko na podstawie tego, że coś jest dla kogoś niemożliwe jest trywialnie. Gwoli wyjaśnienia: do turnieju klubowego przystąpiłam z handicapem 18,6. Zagrałam -8 * 0,3 = 2,4. O tyle spadnie  teraz mój handicap (ubolewam, że nie udało mi się tak zagrać dzień wcześniej: mikrofalówka kontra voucher na 100 zł).
 Zabieram głos, bo gdyby dobra forma utrzymała się nieco dłużej, to grając w następnym turnieju 79 (tyle ile zagrałam w klubowym), nadal będzie to  -5, co zdaniem "golfisty" jest niemożliwe. Jeszcze jedno, nie wiem jak to było w przypadku "golfisty" ale po sobie i po znajomych, zauważyłam, że handicap nie zmiania się stopniowo (chyba, że w górę), ale spada w dół skokiem, o kilka punktów.

Pozdrawiam, Dorota Mida
PS. Chętnie wezmę 1000 zł za zagranie -9, przy hcp 16,2.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *